Produkty w tej gazetce
i miałem wspaniały czas, bo pisanie, wymyślanie to najcudowniejszy moment. Potem, w realizacji, człowiek musi się godzić z ograniczeniami, ale w gło- wie to jest idealne. Czyli wraca pan do filmu? Tak. Już całkiem niedługo zacznie powsta- wać pewna niesamowita rzecz. To się wiąże z tym, że kiedyś zagrałem w filmie Tomka Gąssowskiego „Baraż”. Ten film i moja rola, bardziej tragikomicz- na niż komiczna, były nagradzane na różnych festi- walach. A teraz do tego wracamy i powstanie film kinowy, pełnometrażowy, pod tytułem „Wróbel”. Po świętach Wielkiejnocy ruszamy z produkcją. Film to sposób na stabilność? Rozwój? To jest swego rodzaju płodozmian. Dzięki niemu człowiek chętnie wraca do teatru. Kiedy po ta- kim intensywnym okresie filmowym jestem potem na scenie, mam kontakt z żywym widzem, to... o matko! To jest naprawdę super, coś cudownego, to tworzenie tu i teraz. Choć oznacza też istnienie wyłącznie tu i teraz. Czasami po spektaklu przychodzą do nas lu- dzie i przypominają, cytują jakieś dialogi ze spektakli sprzed lat, a ja już nawet tego nie pamiętam. Ulotność sztuki jest po prostu wpisana w tę pracę? No tak, ale zawsze szkoda tego w teatrze. Z drugiej strony po jakimś czasie, po iluś występach człowiek wchodzi już w tryb pewnej powtarzalności. Choć u nas, w Mumio, element improwizacji jest bardzo ważny. Nasz pierwszy spektakl zagraliśmy już ponad tysiąc razy, ale ciągle improwizujemy i coś zmieniamy. To jest jak dopływ świeżej wody. I wi- dzowie to zauważają. Macie wierną publiczność. Wierną i różną. Zauważyliśmy, że w cza- sach, gdy jesteśmy tak strasznie podzieleni, to my, co zaskakujące, mamy widownię ogromnie zróżni- cowaną. Tworzą ją ludzie o rozmaitych przekona- niach. I one przestają się liczyć. Widać to w mediach społecznościowych, nawet gdy naszych widzów różnią poglądy, łączy ich wrażliwość, która buduje nić porozumienia. My ich jakoś łączymy i bardzo to sobie cenimy. Macie publiczność wierną, wrażliwą i niszo- wą. Ta nisza Mumio to nisza sztuki, teatru, poezji, purnonsensu. Czyli wielki kontrast z tym, czym dziś jest najczęściej kabaret, publicystyczny, brutalny, ale z wielką publicznością. Nie chcecie czegoś zmienić? Przede wszystkim o tym się już nie pamięta, ale u zarania naszego istnienia była pewna pomył- Jacek * Borusński Jacek Borusiński — aktor, autor tekstów, „ser, scenarzysta. Jeden z twórców grupy Mumio, z którą działa od 25 lat. Występuje w filmach fabularnych: komediowych i dramatycznych. Jest reżyserem, tąi odtwórcą głównej roli filmu „Ma 50 lat i czworo dzieci, urodził się w Katowicach. ka. My byliśmy trupą teatralną Mumio i graliśmy spektakl „Kabaret Mumio”. I tytuł spektaklu stał się właściwie nazwą grupy. Potem wystąpiliśmy w słyn- nej reklamie. I tak już z nami został ten kabaret. Tylko że Mumio właściwie nie jest kabaretem. "To jest zupełnie coś innego. Tak napisał pewien recenzent i ja się z tym totalnie zgadzam. A zresztą nawet w kabarecie kiedyś wszystko było bardziej literackie, bardziej teatralne. Ale teraz jest inne. Właśnie publicystyczne, właśnie aktualne. Jest, oczywiście, ale nas nigdy taka codzien- ność nie interesowała. Szczególnie tematy z tłem spo- łecznym, politycznym. Jeżeli już, to tylko w wymia- rze uniwersalnym. Są twórcy, którzy tym się zajmują, ale my byśmy tego nie potrafili, nas ta przestrzeń nie interesuje. Polityka to moim zdaniem złe paliwo. Chyba że jest właśnie uniwersalnością, pokazuje jakieś ogólne prawdy o człowieku. I żeby było jasne, ja się nie wywyższam, ale mnie to w ogóle nie kręci, a może nawet brzydzi. I te miliony odsłon, miliony lajków, pełne amfiteatry... to pana też nie kusi? To nie jest moja rzeka, ja bym się tam nie od- nalazł, byłoby mi tam źle. Nas interesuje coś innego: nieprzystawalność, abstrakcyjność, absurdalność, abstrakcja zakorzeniona w codzienności. I człowiek jest strasznie ważny. Taki odmienny, trochę dziwny. Jego chcemy pokazać. Tylko zawsze pokazujemy go afirmatywnie. Bo uważamy, że właśnie ta dziwność jest interesująca, żywa, prawdziwa, nieszablonowa.
Nazwa | Szczególy |
---|